Wednesday 17 June 2015

Kia Ora ! - czyli Witaj po tutejszemu

Kia Ora Nowa Zelandia. Czas cos tutaj napisac, bo troche czasu minelo od mojego ostatniego posta.
Pewnie wiele rzeczy sie zdarzylo dotychczas, choc dla mnie to zupelnie inaczej wyglada.
Wiec najpierw Auckland. Najwieksze miasto i prawie polowa calej populacji tutaj mieszka. No sa wiezowce, wiele sie dopiero buduje. Blokow niewiele, za to cala masa domow. Tutaj sie wynajmuje dom na spolke, a nie mieszkanie tak jak w EU. Sa gorki wszedzie, wygasle wulkany, i duzo duzo zieleni. Starych budynkow niewiele, bo co tu moze byc stare w koncu. Transport miejski kicha. Taxi drogie, wiec kazdy ma swoj samochod i nim sie porusza. Odleglosci w samym Auckland sa duze, wiec jest to wrecz koniecznosc.
Mam to szczescie, ze znam kogos lokalnego wiec zostalem odebrany z lotniska, a wieczorem i zreszta przez caly weekend celebrowalismy przybycie tutaj oraz urodziny dobroczyncy :)
Z Kiwi sie ciezko celebruje. W ogole nie chca slyszec, ze czlowiek zmeczony, ze dlugi lot, ze godziny jakies inne tutaj maja i w sumie to teraz jest srodek nocy dla mnie i tak dalej mozna....... Nie bylo wyjscia, trzeba bylo celebrowac......... :D Tak mijaly weekendy gdy chlopaki mieli wolne, a w tygodniu ja mialem wiecej czasu dla siebie i zajmowanie sie swoimi sprawami organizacyjnymi. 

Z nie planowanych rzeczy zobaczylem nowego Mad Maxa w kinie, zapomnialem jak sie znalazlem na kanapie po ostatnim wieczorze, zatanczylem taniec z Kiwi dziewczyna, choc tez do konca nie pamietam i wygralem zaklad ale zapomnialem o co :D 

Z ciekawostek, robi sie tutaj wczesnie ciemno, wiec normalne jest chodzenie spac o 8 czy 9 wieczorem. Potem do 7 - 8 - 9 rano sie spi. Oj duzo sie tutaj spi......

Jest bardzo wilgotno, wiec chlodno. W domu powinno sie miec zainstalowany pochlaniacz wilgoci. A dodatkowo domy nie maja centralnego i zadnej izolacji(podobno nowe budownictwo ma, ale nie sprawdzone jeszcze przeze mnie), wiec jak dobrze wieje i jest chlodno, to czuc jak wiatr doslownie przewiewa przez dom....brrrr......zimno....(A GDZIE MOJ KOMINEK U AGI?!?!?!?!) 

Wszyscy na ulicy sie sobie klaniaja(praktycznie) i milo zaczynaja krotka rozmowe, a jak sobie chcesz pogadac wiecej to po prostu kontynujesz rozmowe. Bardzo przyjazni ludzie i tacy jakby wyluzowani.

Predkosc max to 100 km/h na autostradzie, ale rowniez poza terenem zabudowanym. I wszyscy mniej wiecej sie tego trzymaja. Wiec nie wiem czy mozna to nazwac autostrada w sumie, no ale powiedzmy ze sa dwa pasy w kazdym kierunku. Ciezarowki tez jada 100km/h, wiec wszyscy maja po rowno :)

Juz w pierwszy dzien aplikowalem o IRD, czyli taki lokalny NIP zeby mozna bylo legalnie pracowac i zabralem sie organizowanie swojego zycia tutaj.
W sumie spedzilem 10 dni w Auckland, troszke zwiedzajac, troszke imprezujac weekendowo i poznajac kiwi zycie :)

Pozniej cos wiecej napisze :)

Pomnik na wygaslym wulkanie. Cos na pewno symbolizowal......

                                                                                               

W ogrodzie botaniczym


A tutaj odplywam promem do Devenport. Ladna dzielnica i pare rzeczy do zobaczenia tam :)


A to taka sciezka nadmorska. W samym Auckland. I jak zielono!


To juz widok z kolejnej gorki. Mozna pochodzic tunelami z czasow wojny oraz powspinac sie na szczyt, gdzie kiedys byly dziala. Ja chcialbym zwrocic uwage na lawke. Niby niczego sobie lawka, ale porosnieta grzybem czy porostem w najwiekszym miescie NZ. Pamietac!! Oddychac pelna piersia i czyscic pluca z europejskiego brudu!!!!

Jeszcze mnie nie bylo. Wiec to ja z panorama.... Wialo jak cholera, ale co tam....


Jedna z wycieczek na wytrzezwienie. To tez jest w Auckland........


I na plazy dla ochlodzenia!


Witaj Pacyfiku :)



Czarna piaskowa wydma. A dookola zielono. I strumyk. I jeziorko. I wciaz jestesmy w Auckland :P