Thursday, 24 November 2016

Znaleźli mnie...........

Tak proszę Państwa. Pomimo chowania się za owcami na drugim końcu świata, na odległych wyspach gdzieś tam, nawet nie wiadomo gdzie, zostałem odnaleziony oraz zaangażowany jako pokazywacz i wytłumaczacz otaczającej rzeczywistości.
A jaka jest tu rzeczywistość to widać - Łowce :D


No więc odebrałem na lotnisku, ale nie dałem szansy odpocząć i od razu w drugi samolot i lądujemy w Queenstown na południowej wyspie. Wynajety Mitsubishi Lancer(trzeba się upewnić, że będziemy szybko podróżować) i pierwszy hostel. Pierwszy dzień to mała przejażdżka dookoła jeziora Wakatipu i wiecej relaksu, bo w końcu trochę czasu zajmuje przestawienie się na tutejszy czas.
Śniadanie a'la kiwi Sławek, na wypasie, bekon, jajka smażone i masa warzyw......


Mamy tydzień na południu, więc będzie intensywnie, jak to bywa ze mną w okolicy. Pierwsza trasa to do Milford Sound, tym razem samochodem i jak się okazuje będzie to zupełnie inne miejsce niż to, które odwiedziłem kilka miesięcy temu.

No więc ładnie pozujemy do zdjęcia....


a Ty wujek, czemu nie pozujesz?!?!


Bo my ładnie pozujemy, nawet jak deszcz pada i jest całkiem chłodno.......
(ktoś może kojarzy to zdjęcie z moim moto kilka postów wcześniej, krajobraz się trochę zmienia)


Milford Sound w deszczu ożywa. Zmienia swoje oblicze, gołe skały, ledwo porośnięte jakimś mchem zamieniają się w jeden wielki wodospad. Woda leci z każdej strony i w sumie to nie wiadomo skąd się ona tam wzięła.


W deszczu też może być zabawa, więc wyjdź i po prostu rób coś niezależnie od pogody.


W krainie wodospadów..... Opis nie jest potrzebny.


- Sławek, a co dzisiaj robimy bo znowu pada. 
- No cóż, ubrać się dobrze, zabrać zapasowe ciuchy i płyniemy łodzią :D
- serio?!


I znowu mokrzy........ a to dopiero początek :P


A gdzie to płyniemy? Wycieczka ciut mniej turystyczna, całodzienna w trudno dostępny sound - Doubtfull Sound. Sama nazwa daje do myślenia ;) Najpierw jeden stateczek przez jezioro Te Anau, potem przełęcz autobusem na drodze zbudowanej do transportu budulców na potrzeby tamy i potem sound innym statkiem.


Sztormy, deszcze, fale, wiatry wymieniaj co chcesz, tam było. Ale na zewnątrz i tak wujek wyciągnie


Doubtfull sound jest zupełnie inny od Milford, który zrobiłem wcześniej. Jest dużo bardziej zielony, "łagodniejszy" się wydaje, ale jednocześnie bardziej mistyczny i magiczny. Nie ma co porównywać, bo każdy jest niesamowity na swój sposób.


Tam gdzieś jest fiord w oddali. I wodospad też tam jest, więc dobrze trzeba się wpatrzeć albo wierzyć na słowo.


Jesteśmy w parku narodowym, w którym pada 300 dni w roku. Powietrze jest super czyste(pomijając spaliny ze starego autobusu). Czuć wilgoć w powietrzu, a nawet ją widać wszędzie dookoła.


A już następnego dnia okolice Cromwell, gdzie deszczu jest tak mało, że gdyby nie nawadniali pól to pustynia by powstała :P A my się delektujemy wspaniała Nowo Zelandzką kawą. Flat white - moja nowa miłość.


Lindis Pass późnym latem nawet był delikatnie zielony :P


Długa droga, praktycznie cały dzień w aucie, ale moi drodzy dla takich widoków warto.
Jezioro Pukaki i Mt Cook w oddali. Chyba nawet siostra jest zadowolona :)
Michał trochę mniej, zaszył się w samochodzie ze słuchawkami na uszach. Cóż poradzisz...


Krzak


Tak więc zostaliśmy na noc w Mount Cook(wioska nazywa się tak samo jak góra), dostaliśmy upgrade room, bo nasz nie był gotowy i z samego rana ruszyliśmy na wschód słońca. Ale się namęczyłem żeby ich zwlec z łóżek.......


Dopiero potem śniadanie i krótki trek w stronę lodowca. Chyba jest tu całkiem pięknie.


I można nawet trochę lodu prehistorycznego zjeść. Albo pić. No może zlizać?


Młody nawet znalazł małą Mt. Cook, co jest nie lada wyczynem przy samych wielkich głazach dookoła.


Jesteśmy w Wanaka i nawet do Toy Musuem ich wyciągnałęm, gdzie było dużo dużo samochodów i innych pojazdów oraz tony innych gratów. Ogromne i jak widać nie koniecznie się tutaj przejmują pogodą.


A co my będziemy jutro robić......


To może do zamszonego lasu pójdziemy?


I zobaczymy jak wygląda ocean na południu?
Niestety bez kąpania, bo prądy na zachodnim wybrzeżu są ciut za silne i prawdopodobnie była by to Twoja ostatnia kąpiel w życiu.


No, ale będąc na zachodnim wybrzeżu można zobaczyć zachód słońca. Mhmhmhm..... jak ja kocham zachodnie wybrzeża na świecie.....


Mamo, ja już nie idę w żadne góry i treki. Mamo weź coś powiedz temu wujkowi, bo już mi się naprawdę nie chce chodzić...... MAMO !!!!!!!


No ale doszliśmy :) Rob Roy Glacier zaliczony z zachodem słońca. Nawet Michałowi się podobało..... a może fakt, że teraz będziemy schodzić tylko w dół?


A droga w dół równie piękna, co w górę. Czasem nawet ta sama trasa, ale w innym kierunku nie jest złą opcją.


Ostatnia noc w Wanaka była dość krótka. Pakowanie, ogarnianie samochodu i ostatnia trasa do przejechania, czyli Crown Range. To nie jest to samo co na motocyklu, ale i tak robi wrażenie. Najlepsze rozpoczęcie dnia, a teraz czas na samolot i wracamy na północną wyspę.


Tak więc nasza trasa była możliwe najbardziej zróżnicowana i pokazująca moim zdaniem jedne z najpiękniejszych zakątków Nowej Zelandii, które są skupione w stosunkowo niewielkiej odległości.
Lądowaliśmy w Queestown, potem Glenorchy - Te Anau -Milford Sound - Doubtfull Sound - Cromwell - Mount Cook - Wanaka - Hasst - Wanaka - Queenstown. Może dużo jeżdzenia i można by troszkę więcej się chilloutować, ale mając tak mało czasu tutaj, uważam że należy sporo zobaczyć. Przynajmniej w pierwszym tygodniu ;P

Sunday, 20 November 2016

All over North Island

Christmas is Ohakune, then a ride to Coromandel for some beach life at Kennedy Bay.
It is a different feeling of Christmas when you run around in shorts and have a barbeque. Cool experience, specially with good people. Collet family took good care of me and I will be always thank full to them for it.
After that I intended to spend only few days in Auckland and head north to explore more there. Didn't work out, as I got a job as a motorcycle mechanic in Auckland. So, as it happens in my life I had to review plans. Everyone is complaining about Auckland, but I must admit that I actually really like it.
I have amazing friends there and there is so much to do around.

Here, on a hike, just 40 minutes away from city center.


Did someone had a ruller a cut the beach straightline?


It actually doesn't really matter where in New Zealand are you. It is beatiful everywhere. At any time of the year. At any weather conditions. Period.


My flat mates weren't exactly normal. Which is a good thing !


Auckland. Multicultural. Big asian migration has it effects. Few pictures from Ligth Festival.


Fishies :)


I worked quite hard with weekends included, but when I finally got some time off, I was using it properly :) Most of the times my bike was included. Here on the way to the East Cape and Gisborne.


East cape is a very remote place, which is quite surprising for North Island. For over an hour I didn't meet any traffic on the road. Driving along the coast line with outstanding views. I really don't understand why people chose not to explore this area more.


Another big ride was on a Forgotten World Highway, which is quite famous for bikers and certainly there are plenty of them around. It starts in Tamaranui and end in Stadford.I was quite unlucky as big part of it was going through major roadworks. It was terrible ride for many km. I stopped for a lunch brake at Whangamomona where I was joined by local rider. You would say that I was alreday using "back country" roads, but he took me on the backcountry of backcountry and invited for a tea at his farm. You never know how life can surprise you.


Another reason for riding that road was to climb Mount Taranaki with Tom, my flatmate.
We stayed a night at mountain hut(which was awesome), woke up very early for climbing for sunrise.


I was an idiot and didn't check my headtorch batteries, so I did most of the hike with telephone torch. It is really challenging hike. Really steep, on loose rocks for big part and then quite big rocks/boulders. But, view like that is paying back for every efford you make.
WHAT A BLAST !?!?
Two peaks in the background is my beloved Ruapehu


It is middle of summer, but Mt Taranaki in early morning is getting really cold


Taranaki it self is a vulcano. 2518 m high and it has one of most symmetrical volcanic cones in the world. Just have a look here :D


What a hike. What a day. What a company. What a place.


Tired, but happy. Just before our jump-run down.


After work with summer in the air. My evening rides. It is such a good feeling to get out of city on a bike after long day at work. Enjoy sunset.


Enjoy life and appreciate every little moment. It won't repeat again. Make the most of it. Make it worth. Start and end a day with smile on your face. Be good for people and follow your gut feeling. We are here only once and it's only upto you how you live your life.





Direction North

Slowly I'm going north, as I can't go further south :P 
The truth is, time is running, Christmas time is getting closer and I want to spend them with my kiwi family.
For the first bit to Queenstown and Kinlock Alan joined me. I've met him at Burt Munro Challenge and we spent some time together as we both ride GS1200SS. He borrowed it from a friend, so a chance to get two GS together is a rare sight. Can't miss that.


The famous Devil's Staircase - honestly riding "a decent" size bike in New Zealand is a blessing. If you have a chance, just do it.


So here is me and Alan. Alan had a ride of his lifetime, as it turned out later :P


Again pretty lucky with weather, although around Queestown you will see a very little rain. It all stays on the West side of Southern Alps. 

Enjoying the afternoon views at Kinlock.


Night turned out to be a bit more tricky. Heavy rain has come and there was a little flooding on the gravel road. A challenge, but GS can go everywhere as they say :P
It was probably around 15 km of gravel to get to Kinlock and the road was rebuild recently with quite big stones, so riding it wasn't much fun.
Car on the picture drove to the side of the road and got stuck......


I made "a trail" for Alan and he even followed. Was fun - for me at least.


In Queenstown we split and that the last time when we saw each other in New Zealand. I got a little job for 2 weeks at vinyeard in the area and spent every free day cruising around.
Another famous road - Crown Range - the Highest Main road in New Zealand. I did it few times in both directions and luckily with very little traffic on it. What a ride........... It's a must !


The sunset from the peak.......... I love you New Zealand.......


There was another trip to Dunedin for exploring few roads on the other coast.
Aotearoa will spoil you with this "oldies" standing by the side of the roads all other the country.


Time in central South Island went very fast and it was time to head north again. Head north for Christmas. First major stop - Mount Cook and Aoraki. The first thing which will blow your mind will be Lake Pukaki with it's "blue" colour. Feeded only with glacier water is one of its kind.


As you continue riding along the lake you will get closer and closer to the mountains. You will actually get really close to them and they are stunning.


And the Mount Cook it self will be above all the other mountains standing proudly. God, that place is so beatiful. 


I did continue my journey north ticking off famous South Island passes. Here at Arthur Pass.


Maybe someone can recognize this place.


It is from one of James Bond movies :)
I was choosing to ride roads, which I haven't tried before or the ones which I fall in love with, like Takaka hill which I did couple of times again on my way north :P

Here on Queen Charlotte Road, which  was the most windy, narrowest road which I ever rode. Just crazy. I really tried to go hard on it, but after 45 minutes I had to give up and just take it easy. Endless turns and you are lucky to put a 3rd gear. 


I didn't have enough time to explore more, but this place is unique. Quiet, remote, wild but still you can get there. You just need to try ;)


Picton again. Which can only means that my motorbike journey around South Island has finished. It has been absolutely stunning 2 months. Having the opportunity of riding those roads is like a blessing. Unforgetable experience. I have met many very kind people and fellow travelers. Got to know a bit more about the country it self and feel even stronger need for spending more time here.


North Island. I'm back :)