Sunday 20 November 2016

Sounds........

Burt Munro się skończył. Było wspaniale, ale zdecydowanie potrzebowałem już zmiany otoczenia. Jest za płasko w tamtych okolicach i kilka dni w Invercargill zdecydowanie wystarczy. Kierunek północno zachodnie wybrzeże, gdyż wschodnie już zrobiłem.
Pogoda zaczęła dopisywać w końcu więc jazda w stronę gór jest czystą przyjemnością.


Wczesna wiosna, śnieg na szczytach wciąż i niezapomniane widoki. Nawet jakiegoś turystę złapałem, żeby i mnie uwiecznił na fotce.


A czemu w ogóle tam? Południowo - zachodnie wybrzeże słynie w fiordów, które w tutaj nazywają "soundami"(odkrywcy się dawno temu pomylili, ale już tak zostało). Jest Milford Sound, który jest ostatnią osadą na tej drodze, a jednocześnie tą samą nazwą legitymuje się Sound za osadą(to dużo powiedziane osada, kilka hoteli, port dla statków turystycznych i mały rybacki z drugiej strony, dystrybutor paliwa - oczywiście nie działający i tyle). Samych soundów jest chyba z 8, ale Milford jest najłatwiej dostępny i pełno autobusów z turystami z różnych stron przyjeżdża. Trzeba wybierać mądrze godzinę dojazdu tutaj, jak i rejsu stateczkiem, który po prostu trzeba odbyć żeby uniknąć tych tłumów.

Z 300 m nad ziemie, a może i nawet więcej góra wyrasta, ale pod wodą pionowo w dół również ze 150 m, czego nie widać. Wierzcie na słowo. 


Kilka miejsc po drodze gdzie się można zatrzymąć na trek, wodospad itp. Niestety zatrzymanie się grozi atakiem. Wandale grasują w okolicy i co gorsza są pod ochroną. Tak wyglądają efekty ataku, z czego byłem bardzo niezadowolony, bo było kilku turystów dookoła i zamiast zareagować, to robili zdjęcia i jeszcze dokarmiali.......


Tutaj winowajcy. Wandale. Nie wychowane bestie. Bezduszne osobniki nieznające granic.
Papuga Nestor Kea, duże bydle, które jest oczywiście pod ochroną. Ponoć jedna z najmądrzejszych papug. Uwielbia gumę i piankowe rzeczy. Dlatego, w tym rejonie trzeba pilnować swojego samochodu/motocykla. Ten ptak potrafi wydłubać uszczelkę z przedniego okna samochodu, wycieraczki rozerwać i wszystko inne co jest trochę miękkie. W moim przypadku było to siedzenie, gumy dookoła lusterek i na szybie....... 3 papugi na jednym motocyklu - szczęściarz ze mnie.....


Nie narzekam, taki los. Jak może się uda później zobaczyć na innych zdjęciach szara taśma naprawiła większość ubytków :)
A teraz Milford Sound na pokładzie statku Milford Sound :) Nie chcę przytaczać tutaj hisotri, opisów natury czy co czego tam jeszcze. Miałem szczęście z pogodą(tutaj pada 300 dni w roku) i zdjęcia nie oddają piękna tego miejsca.


Wypływając kilku znajomych dołączyło do nas i pobawiło się skacząc przy dziobie. Później jeszcze widzieliśmy ze dwa pingwiny w oddali, ale szybko się schowały.


Z Panią Przewodnik, która wszystkim robiła zdjęcia - więc dla odmiany ja chciałem z nią zdjęcie ;P


Milford z pokładu Milford 


Piękna pogoda, więc mało deszczu. Mało deszczu, mało wody, więc nie ma wodospadów. Tutaj jeden z nielicznych "działa". Ilość wodospadów przy deszczowej pogodzie będzie można zobaczyć za kilka postów :)


Mirror Lakes. Znajdź napis na zdjęciu;)


Pożegnanie Milford przed wjazdem do najciemniejszego tunelu w jakim byłem. Wykuty w litej skale, bez oświetlenia pochłania wszelkie światło z motocykla i jedzie się po prostu w ciemności. Milford cudowne i magiczne miejsce, droga do Milford - ok. 150 km w jedną stronę, cały czas w dolinie zdecydowanie jedną z najpiękniejszych, które miałem okazję.


Podsumowując, przy tej pogodzie to miejsce jest po prostu magiczne. Później się okaże, że nawet w ma w sobie trochę "czarnej" magii. Po zlocie i dużej ilości ludzi, takie przewietrzenie umysłu w widokach było idealne.



No comments:

Post a Comment