Sunday 22 June 2014

Świątynia

Co nieco już wspominałem o świątyniach w kilku postach, ale nadszedł na czas na "tą" świątynie. Wszystkie są w bardzo podobnym stylu, z małymi wariacjami tu i ówdzie. Po pewnym czasie już nawet nie zatrzymuje się przy nich, tylko przy tych większych(i to nie wszystkich) albo z polecenia, bądź nagłego przypływu chęci zobaczenia kolejnej. No prostu one się nudzą po jakimś czasie oraz po zobaczeniu kilku takich naprawdę ładnych to te mniejsze już nie są takie interesujące.
No więc na "tą" świątynie trafiłem na wybrzeżu, spokojnie jadąc sobie lokalną drogą(a nie autostradą!) i stała się ona punktem odniesienia dla wszystkich widzianych wcześniej, bądź widzianych później. Ona jest również powodem omijania wielu mniejszych, bo po prostu one nie są ciekawe już.

Świątynia znajduję się na górze, zaraz nad wybrzeżem otoczona lasami palmowymi. Wijąca się droga prowadzi ku górze, gdzie jest całkiem spory parking i kilka straganów z pierdołkami, ofiarami i innymi pierdołami oraz mała kawiarnia.

Przed posągami jest wielka brama i dalej trzeba już iść nogami. No ale zapowiada się ciekawie, nieprawdaż?


I dalej jest parę schodów do pokonania, które prowadzą ku górze...


Te schody bezpośrednio przez świątynią. Ładne poręcze z boku i kwitnące białe magnolie, których zapach się unosił wszędzie.......... klimacik.......


Niebo......


Robi wrażenie....


W całej okazałości!


Widok z góry...... Czyż nie jest cudownie???


Uppsss..... chyba zrobiłem zdjęcie :P


I nawet witraże były w środku :)


I takie zakątki, chyba można je nazwać takimi małymi nawami


Ołtarz w zbliżeniu


A tak wyglądał powrót.
Nie muszę wspominać, że oprócz mnie, 2 pań sprzątających jedyne osoby jakie spotkałem to rodzinka tajlandzka przy schodach(jak podchodziłem do góry). Naprawdę lubię podróżować w low season. Zupełnie inaczej się odbiera takie miejsca.


Nie położyłem tego kwiatka do zdjęcia. On sam tam spadł i aż się prosiło to uchwycić!


Jak to w zwyczaju, koło świątyni musi być jakiś budda, więc i tutaj był. Dbałość o szczegóły przy niektórych świątyniach jest godna uwagi. Przycinają krzaczki, zamiatają(codziennie), kosze na śmieci i tak dalej. Niestety nie wszędzie, ale tutaj było naprawdę super.


O buddzie mowa. No cóż, kolejny, złoty, siedzący budda. Ale jakie niebo!!!!!!


Tak więc po tej świątyni nabrałem większej nie chęci do zatrzymywania się w przydrożnych mniejszych świątyniach. One już nie są takie interesujące. Może to dobrze, bo mam więcej czasu na jazdę na motocyklu :P
Nie znam dokładnie nazwy, bo nie przywiązuje do tego wielkiej wagi. Dla zainteresowanych mogę powiedzieć, że jest około 80 - 120 km na południe od Prachuap Khiri Khan. Szukajcie, a znajdziecie :P

No comments:

Post a Comment