Friday, 17 January 2014

Male wspomnienia z Goa – mix fruit juice. W pociagu do Kochi


Pewnego wieczorku z Rafa jedlismy obiad w znanej mi juz kilkarazy wczesniej Punjabi Family Restaurant, mozliwie najprostrza i dosc tania knajpa jak na Palolem. W ramach probowania zamowilismy sobie lassi, ja wzialem papaja, Rafa mix fruit. Katem oka widzimy jak pomocnik kucharza/wlasciciela najpierw idzie do sklepu ktory sasiadowal z knajpa i kupuje dwa male mleka w woreczkach(lassi sie robi z czegos podobnego do jogurtu/kwasnego mleka), po przyniesieniu ich polecial do kolejnego (3 kroki dalej) stoiska z owocami gdzie zakupil papaje i polecial do kuchni. Po kilku minutach na naszym stoliku ukazaly sie lassi, mix fruit i papaja w dosc dziwnie podobnym kolorze. Po sprobowaniu obydwu nie dalo sie poznac roznicy w smaku. Wiec uznamajmy ze w Azji nie ma rzeczy nie mozliwych i mozna wszystko napisac w karcie, po czym w kilka minut to stworzyc. Na koniec dostalismy rachunek gdzie moja papaja kosztowala 50 RS, mix fruit 60 RS ale nie bedziemy sie klucic juz o te 10 RS, bo smiechu bylo wystarczajaco duzo patrzac na Rafe i jego „mix fruit lassi”.
Co do samego wyjazdu do Kochu, to poranne sniadanie w knajpie na skalkach dosc obfite tym razem, internet w True Value byl, potem kapiel placenie za ostatnie dni mieszkania w domku(nie do konca sie zrozumialem z wlascicielem i wlascicielka i na koniec nie spodobalo mi sie ich podejscie, wiec nie moge polecic resortu Place to Sea View, Palolem). Okolo 15 lokalny autobus do Madgaon, tam zakupki jedzeniowe na droge, obiado-kolacja kolo 18:00 w restaruacji wegetarianskiej i riksza na dworzec.  Tutaj godzinka czekania na pociag i o dziwo nasze miejsca nie byly zajete.
Sama podroz dosc przyjemna, choc moj lancuch zabezpieczeniowy budzi smiech wsrod wspolpasazerow. Nie jest on raczej przykladny i latwo sie go pozbyc w przypadku checi kradziezy plecaka. Glupi bardzo zakup, no ale co poradze teraz. Najblizsze 2 tygodnie tak bedzie, a pozniej od Rafy zapozycze jego zabezpieczenie turystyczne bo mi sie spodobalo i wazy duzo mniej niz moj lancuch. Dodatkowo jak ktos sie zdecyduje na lancuch to niech go sobie kupi w indiach za 20 rupee, a nie w Polsce za 40 zl badziewie. Na tym indyjskim lancuchu to krowe mozna pasc, a na moim zaluzje moze podniesc...... Jest rano, za 3 godziny powinnismy byc ww Kochi. Rafa tradycjnie spi rano i watpie nawet zeby sie budzil w nocy, natomiast ja kilka razy zerkalem co sie dzieje i wychodzilem do kibelka. Zadziwiajaco cieplo mi bylo w nocy(pomimo otwartych okien), wiec w krotkich spodenkach i podkoszulku tylko spalem, oczywiscie na ktorejs stacji madry komar doszedl do wniosku ze nalezy europejskiej krwi sprobowac i na palcu kolejne ukaszenie. Niby malaria tutaj szaleje i inne takie, niby sie czlowiek smaruje replementami a juz przestalem liczyc ile mam tych ugryzien. Nic mi sie jeszcze nie dzieje i mam nadzieje ze tak pozostanie.
Co do samej klasy sleeper i pociagu, no coz buja jak w polskim, laczenia szyn slychac caly czas, lezanki 3 na kazdej stronie „mini-przedzialu”, choc wszystko otwarte(nie ma zadnych drzwi oddzielajacych te mini przedialy) i dwie wzdluz wagony po drugiej stronie. Obite skajem, wiec czlowiek sie poci zaraz po lezeniu na nich, ale latwiejsze do czyszczenia chyba. O ile w ogole je czyszcza bo w dotyku sa dosc klejace, klejace jest tez wszystko inne troszke, kraty w oknach, podlogi, porecze. Jest tutaj zdecydowanie glosno, troche mi to przypomina metro w budapeszcie, wiec czasem zeby rozmawiac trzeba po prostu krzyczec, a do spania mp3 z dosc mocno ustawiona muzyka.
Ciekawostka, pociagi maja dluuuuugie jak na nasze warunki. My jedziemy takim ktory ma gdzies ze 20 wagonow, ale hindus na stacji powiedzial ze ten to jest krotki. Najdluszy pasazerski ma 86 wagonow i jest nawet jedna w Indiach stacja ktora ma tak dlugi peron zeby wszyscy mogli wysiadac wygodnie. Wiecej ich brak, wiec wysiada/wsiada sie po prostu na tory :D

Poranny krajobraz przypomina wciaz troche Goa, duzo palm, sucho, smieci al to w calych Indiach, budownictwo w sumie podobne z okna pociagu, moze ciut nowsze i mniej kolonialne. Zobaczymy jak to bedzie w Kochi J


PS Jestesmy w Kochi, jest goraco i parno. Poce sie strasznie. Hotel wypas, czysto i ogromny pokoj, lazienka rowniez wieksza niz cela w Mumbaju. Jutro plywamy po backwaters i transferujemy sie do Munnaru. Do uslyszenia stamtad :)

No comments:

Post a Comment