Pociąg do Hospet miał tylko godzinę opóźnienia. Później
walka z kierowcami tuk-tuków, autobus do centrum. Próba kupienia jakiegoś bietu
w kierunku Goa z państwowych autobusów spełzła na niczym i dalej tuk-tuk, który
pojechał za naszym autobusem na stacje a kierowca nie odstepowal na krok caly
czas do prywatnego przewoznika. Ubozsi o 800RS na glowe mamy sleepera non AC na
26/01 do Chaudi, z adnotacja na bilecie nr. Tuk-tuka i imieniem kierowcy(ciekawego
ile dostal prowizji od naszych glow.....). Pozniej dalej z nim do Hampi,
chodzilismy po 50 m kwadratowych sprawdzajac rozne lokalizacje do spania, ceny
nie powalaja, jakosc tym bardziej. Chcemy Wi-Fi, wiec zdecydowalismy sie na
Gopi Guest House za 800 RS. Siadlismy na sniadanie w ich knajpce na dachu i
odpalilismy laptopa, obudzilismy sie gdzies po 4-6 godzinach prob bookowania
biletow, planowania ostatnich dni, updatow i innych takich. Pozniej prysznic,
apart w reke i zachod slona z okolicznych skalek(swiatynie obok rowniez).
Ladnie bylo, tylko duzo ludzi niestety. Mielismy swietny widok, a czerwien
zachodu slonca w polaczeniu z kolorem okolicznych skal powoduje usmiech na
twarzy od ucha do ucha. Pozniej kolacja w tej samej knajpce(niestety Wi-Fi juz
nie dzialalo na moim laptopie, o dziwo na telefonie bylo ok, jak rowniez
lapalem wszystkie okoliczne knajpki), tutaj odkrylem momo pierozki z nadzienie
serowo-grzybowym. Wspaniale po prostu(Od tego momentu momo w tej knajpie byly
obowiazkowym starterem do kazdego obiadu badz kolacji). W drodze powrotnej byl
ustalony plan znalezienie rikszy, przewodnika lub samemu wykombinowac plan
zwiedzania najwazniejszych swiatyn na jutro. Spotkalismy krecacego sie kolo
Virupaksja(w samym centrum Hampi) Temple Raddesha. Niby mial byc oficjalnym
przewodnikiem z biura panstwowego, ale jego certyfikat nie wygladal bardzo
przekonywujaco oraz fakt ze chodzil wieczorem namawiajac ludzi rowniez.
Spedzilismy z nim ponad godzine dyskutujac o opcjach, cenach, trasie. Zaczelo
sie od wycieczki rowerami od 9:30 do ok. 13:00, pozniej mial z nami pojechac on
sam razem z nami skuterami wraz ze wschodem slonca, pozniej trasa z reszta
ludzi i kontynuacja samotnie do 16:00, pozniej byljuz nagrany kolega ktory
spedzi z nami caly dzien(ponoc swietny przewodnik, ale Radesh musial mu cala
trase wytlumaczyc jeszcze przez telefon). My od samego poczatku pisalismy nazwy
i kolejnosc, zeby ew. Pozniej powiedziec na co sie umawialismy. Cena zaczela
sie od 2800 RS za poranek samotnie, rower, znowu samotnie z przewodnikiem przy
czym on zalatwia skuter a my placimy za paliwo, hmm.... troche duzo. Wiec
tlumacze ze sami wypozyczymy skuter i on nie musi sie tym zajmowac, wiec cena
spadla na 2000RS + paliwo do dwoch motorkow, no to dalej tlumacze ze troche
przesadza i realna cena jaka moge zaplacic to 1000 RS, on sie uparl na 1500 RS
za samotnie+grupa+samotnie, po kolejnych naciskach w cenie 1500 RS pojawil sie
indywidualny kolega przewodnik na caly dzien od 6:10 do 15”30. Podziekowalismy
za poswiecony czas i umowilismy sie na ew. Telefon czy sie decydujemy. Niestety
nie zdecydowalismy sie nawet na ostatnie rozwiazanie, mamy trase, jakas
obrazkowa mape gdzie jechac i sami sprobujemy cos zdzialac.
W czasie dnia rowniez rozpoczalem kadzenie moich ciuchow i
linera z bed bugs, wyglada na to ze pomoglo bo juz nie mam wiecej ugryzien.
Jakies mocne kadzidelka zakupilem za 10RS i zamknalem wszystko rozwieszone w
lazience. Walilo na caly korytarz Guest Housa, ale skutecznie wytuklem
dziady!!!
No to budziki ustawione na 5”30, wiec gdzies 5 godzin snu,
ale mamy nadzieje ze bedzie warto w porannych warunkow zrobic troche zdjec,
ucieknac przed poludniowym upalem i zobaczyc wschod slonca.
No comments:
Post a Comment