Dluzeszego posta mam zapisanego w laptopie, a tutaj w knajpce sobie siedze i probuje jakos sie wyrwac z Mumbaju. Jutro mam spotkanie z dwoma polkami mieszkajacymi w Mumbaju, natomiast w poniedzialek zarezerwowalem juz bilet do Madgaon(poludniowe Goa) gdzie chce spedzic kilka dni na aklimatyzacji i oczekiwaniu na Rafe, czyli hiszpana ktory przyleci na kilkanascie dni podrozowac ze mna po Indiach poludniowych. Wydaje mi sie ze miejsce na odpoczynek i kilka dni oczekiwania na niego jak najbardziej sluszne, bo to w miare blisko i nad morzem, w idealnej pogodzie. Mam nadzieje ze zobaczymy sie juz ok. 11 - 12 stycznia i dalej wymyslimy jakas podroz wspolnie.
Dzisiaj bylo pierwsze sniadanie(kolo 14:00) na ulicy, glownie ryz, troche makaronu i czegos zielonego, czerwony od przypraw(zgadnijcie jakich.....) i jakies smazone kluski w ciemnym sosie do tego. Nie dodawalem, jak hindusi obok ostrego czerwonego sosu, a i tak dawalo popalic. Zobaczymy co zjem dzisiaj na kolacje.
Zmienilem hotel na tanszy, teraz place 550 RS, karaluchy gratis(podobno juz nie ma, bo wypsikali caly pokoj rano i umyli wszystko, zobacze jak wroce do niego popoludniu). Pokoj duzo mniejszy i dalej od centrum Colaby, ale trzeba trzymac wydatki w ryzach na poczatku. Zostane tam pewnie do poniedzialku, czyli dnia wyjazdu. Poza tym powoli zaczynam sie przyzwyczajac do halasu, juz glowa nie boli mnie caly dzien i noc, sa momenty kiedy sie budze to nawet nie czuc bolu.
To tyle na szybko, jak bedzie gdzies Wi-Fi to sie odezwe z szerszym opisem.
Dzisiaj bylo pierwsze sniadanie(kolo 14:00) na ulicy, glownie ryz, troche makaronu i czegos zielonego, czerwony od przypraw(zgadnijcie jakich.....) i jakies smazone kluski w ciemnym sosie do tego. Nie dodawalem, jak hindusi obok ostrego czerwonego sosu, a i tak dawalo popalic. Zobaczymy co zjem dzisiaj na kolacje.
Zmienilem hotel na tanszy, teraz place 550 RS, karaluchy gratis(podobno juz nie ma, bo wypsikali caly pokoj rano i umyli wszystko, zobacze jak wroce do niego popoludniu). Pokoj duzo mniejszy i dalej od centrum Colaby, ale trzeba trzymac wydatki w ryzach na poczatku. Zostane tam pewnie do poniedzialku, czyli dnia wyjazdu. Poza tym powoli zaczynam sie przyzwyczajac do halasu, juz glowa nie boli mnie caly dzien i noc, sa momenty kiedy sie budze to nawet nie czuc bolu.
To tyle na szybko, jak bedzie gdzies Wi-Fi to sie odezwe z szerszym opisem.
Jak tam karaluchy? Były na kolację? ;)
ReplyDeleteU mnie dziś cała piątka dzieciaków. Zaanektowali saunę. Jest wesoło, na pewno nie cicho ;)
Uściski od wszystkich.
Aga
Karaluchy duże zostały wybite laczkiem do końca, natomiast pojawił się rano jeden mniejszy. Całkiem mały, ciekaw jestem czy ma rodzeństwo.....
ReplyDelete